To był ślub inny niż wszystkie. Od roku przygotowywany, wszystko przemyślane i dopracowane. Był blog, były informacje co tydzień, co gdzie kiedy i jak… i był czarodziejski kapelusz 😉
Właściciel kapelusza beznamiętnie zakochany po uszy w Niej. Sam dzień chyba wiele stresu czy aby każdy zdąży czy wszystko wyjdzie tak jak zaplanowali … „i nie zapomnij zrobić kieliszków w serca” 😉 Przepiękny ślub przepleciony życzeniami „gromady potomstwa” i pogoda gdzie kierowca bolida nie ogarniał czy zdąży swoim kabrio dowieść Młodych na miejsce 😉 Wesele przeplecione niesamowitym występem Tiny vel Kudłaty do którego przygrywał DJ MAR bawiąc gości do białego rana. Później to już tylko szaleństwo na tramwajowych drutach, pożeranie szarlotki w Pałacu Poznańskiego, szeleszczące wstążki, Stajnia Jednorożców i nocne wyprawy do Doków. Poznajcie historię Justyny i Konrada. Panie Boczek pozdrowienia !